piątek, 15 marca 2013

Rozdział II.




          Początek mojej nieśmiertelności. Coś, co musi przeżyć każdy z nas. Patrzą na nich jak na początkujących i tak właśnie jest. Pamiętam dopiero chwilę, kiedy pojawiłem się w Siedzibie Przemienienia. Musiałem w jakikolwiek sposób zginąć w ciele człowieka, aby być tym, kim teraz jestem. Nie dowiem się nigdy jaka była moja przeszłość i jak doszło do wypadku, musiałem się z tym pogodzić. Pojawiłem się jako Nieśmiertelny trzydziestego pierwszego lipca ubiegłego roku, czyli dwutysięcznego dwunastego roku. Dzisiaj mija rok przemiany, rocznica. Nie ma co świętować, gdyż to dla mnie normalny, powszedni dzień, jak co roku. Mam zamiar tylko pomyśleć w Dolinie Tavena i rozwiązać zagadkę blizny.
          Minąwszy ostatnie drzewo spostrzegam moje tajemnicze miejsce. Jezioro w kształcie okręgu zawsze widnieje w ten sam sposób, chmury odbijają się w wodzie, a promienie słońca oślepiają zgromadzone obok strumyka drzewa. Wszystko żyje jasną zielenią i rodzi się do życia. Widok ten sprawia, że myślę ,,Może się udać”. Dążę ku jednemu drzewu i chronię się przed słońcem, gdyż jest bardzo gorąco. Siadam opierając się o korę i zaczynam swoje przemyślenia na temat powinności. Długo nie zwlekając dotykam mojej blizny wskazującym palcem drugiej ręki i nagle w mojej głowie pojawiają się obrazy, coś niebywałego, nigdy przedtem nie miałem możliwości decydować kiedy mogę coś zobaczyć. Teraz nie tylko widzę, ale też słyszę.
-Pani Emrinno! Niech pani poczeka!- Woła jedna starsza kobieta wyglądająca na sprzątaczkę. Ma w ręku jakąś szmatkę, jest ubrana w biały fartuszek i niebieską sukienkę. Dosyć niska i szczupła, włosy ma włożone pod czarny czepek. Jej twarz wygląda na przerażoną. Kobieta próbuje dogonić w długim korytarzu jakąś dziewczynę. Pośpiesznym krokiem biegnie i łapie młodą za nadgarstek.
-Puść mnie! Nie masz prawa!- Ze łzami w oczach próbuje się wyrwać, lecz nic z tego. Sprzątaczka jest mimo wieku silniejsza. Widzę tą samą damę co w ostatnich wizjach. Brązowe, długie włosy tym razem są związane w kucyk, ale jak zawsze jest coś co występuje w każdej myśli - płacz. Ubrana dama w czerwonej długiej sukni próbuje jeszcze raz uciec z rąk starszej pani, lecz nic z tego.
-Już dobrze Panienko.- Uspokaja płaczącą niewiastę, mocną ją przytula i nie wypuszcza z rąk.
-To niemożliwe.- Mówi szlochając.
-Przykro mi, ale niestety możliwe.- Po tej wypowiedzi, dziewczyna jeszcze bardziej wybuchła płaczem. Nie chcę dłużej widzieć jej łez i natychmiast przestaję dotykać "serca".
          Nagle wszystko wróciło do rzeczywistości, wizje przestały prześladować mnie i mogę normalnie oddychać. Emrinna. Nie znam nikogo z tym imieniem. Ale wiem już, że będzie łatwiej ją znaleźć. Ile może być Emrinn na Świecie? Dziesięć? Dwadzieścia? To nie problem dla prawdziwego Nieśmiertelnego. Zastanawia mnie jedno, dlaczego teraz mogę kontrolować wizje, a wcześniej nie? Nie mam pojęcia, wiem jedno; muszę jak najszybciej ją odnaleźć.

***

-Yrden, to było coś przerażającego.- Mówię przyjacielowi po przyjściu do domu. Jestem z nim w kuchni. Siedząc przy stole rozmawiamy na temat ostatnich wydarzeń, jednak nie wiadomo czemu jest on smutny i przerażony.
-Araver, obawiam się, że nie możesz widzieć ją kiedy chcesz  Tylko chodzi o to, że masz urodziny Nieśmiertelności. Ten dzień daje możliwość w rzeczach dla nas ważnych.- Przemawia. -A skoro ta misja jest dla Ciebie najważniejsza, to ten dzień ofiarował ci kontrolowanie wizji, ale tylko przez dwadzieścia cztery godziny.
          Nadal moje podekscytowanie nie minęło. Skoro to tylko jeden dzień daje mi tą możliwość, to muszę jak najwięcej się dowiedzieć o tej dziewczynie i znaleźć ją. Spoglądam na bliznę, lecz boję się jej dotknąć. Nie chcę widzieć tych płaczących ocząt, nie mogę na to patrzeć. Nagle mój humor prysł i staję się smutny, pozbawiony życia.
-Może Alex wie coś więcej, wyrzuć coś z niego. Jak nie po dobroci, to siłą.- Żartuje Yrden próbując poprawić mój nagły smutek. Ma racje, "przypisacz celów" musi coś wiedzieć więcej
-Dobra, pójdę do niego.- Powiedziawszy to, wychodzę z domu i idę w kierunku biura Alexa.
          Wszyscy Nieśmiertelni mieszkamy w jednym mieście. Możemy się przenieść w inne miejsca, rejony ludzi, lecz większość nie chce ryzykować, gdyż nie mamy za ciekawych informacji na temat tej rasy. Jesteśmy w Rivii, w mieście, w którym mieszka dwa tysiące naszego gatunku. Nie jest to zbyt duży obszar, gdyż nie ma nas zbyt wielu. Większość nie zdobywa szansy na życie po śmierci ostatniego wcielenia, czujemy się przez to wyjątkowi.
          Wiem, że o tej godzinie nikogo nie będzie u Alexa, więc wchodzę bez zastanowienia do zielonego pomieszczenia, w którym już byłem. Zamknąwszy drzwi, siadam na krześle. Był tylko on - zdziwiony moją nagłą wizytą i stanowczością, zaczyna mówić:
-Nie ładnie tak wchodzić bez pukania panie... Asaver.- Przypomniawszy sobie moje imię zaczyna rozumieć o co chodzi. -Przykro mi, ale ja nic więcej nie wiem.- Mówi znudzonym głosem, jednocześnie się ze mnie naśmiewając. 
-Jest możliwość abym kontrolował swoje wizje nie tylko w dniu Nieśmiertelności?- Pytam stanowczym głosem. Albo zacznie mówić, albo wyciągnę to wszystko od niego siłą. Wiem, że Yrden z tym żartował, lecz jest to jednak dobry pomysł. 
-Nie.
-Jak mam przywrócić wspomnienia tej dziewczynie?- Pytam z poważną, zaciśniętą miną. Nie czas na żarty i śmiechy. Muszę się do tego zabrać jak najszybciej i chcę wyciągnąć coś od tego starca mimo wszystko  Nie poznaję siebie, nigdy nie byłem taki agresywny jak teraz, potrafię wszystko zrobić dla wypełnienia misji.
-Nie wiem.- Odpowiada bardziej poważnie. Czuję lekki strach w nim.
-Odpowiadaj!
-Twój dotyk pokaże jej wszystko.- Odpowiada szybko. Wiem, że trochę przesadziłem i to potwierdzam, lecz inaczej bym się tego nie dowiedział. Czyli muszę ją dotknąć aby przypomnieć jej te wspomnienia. Mój dotyk załatwi wszystko. Wtedy wyjadę z tego miejsca, gdziekolwiek ona jest i będzie po sprawie. Czuję przez chwilę, że to jest bardzo proste, że mam szansę przeżyć i wypełnić to, lecz przypomina mi się, że nie wiem gdzie ona jest, ani gdzie mieszka.
          Postanawiam dać Alexowi spokój i bez słowa wychodzę z sali zamykając drzwi. Już wiem co muszę zrobić. Chcę przełamać się i zobaczyć jak najwięcej w wizji, może one będę miały jakiś punkt od którego będę mógł zacząć moją wyprawę. Siadam na krześle. Wpatruję się w kobietę siedzącą na przeciwko mnie. Czuję jej strach, pewnie zaraz dowie się jaką ona będzie miała powinność. Widzę smutek, charakterystyczny do uczucia ludzi, innej rasy. Nagle przenosi wzrok z drzwi na mnie.
-Będzie dobrze.- Szepczę do niej na pocieszenie. Czuję współczucie, musi przeżyć to samo co ja ostatniego dnia mojej niewiedzy. Nie powinienem tego czuć, gdyż Nieśmiertelni nie mogą tego posiadać. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i wtedy drzwi się otwierają - czas na nią. Odprowadzam ją wzrokiem do pomieszczenia i wtedy znika… Westchnąwszy opieram głowę o ścianę, a palec przykładam niechętnie do "serca".
-Skąd masz ten obraz?- Wskazując paluszkiem na wiszące serce na ścianie zadaje pytanie Emrinnie mała dziewczynka. Ma blond włosy z których jest zrobiony piękny, długi warkocz. Ma twarzyczkę uśmiechniętą, a błyszczące zielone oczka świecą z podekscytowania. 
-Dostałam na dziesiąte urodziny od rodziców.- Mówi ze smutkiem w oczach.- Nazywa się "Serce Wiecznego Życia".- Dodaje z przelotnym uśmiechem. Dziewczyna ma rozpuszczone włosy, podkreślone czarną kredką niebieskie oczy i rumiane policzki. Jak zawsze ma na sobie suknię, tym razem jest koloru granatowego z perełkami na mankietach. 
-Śliczne to jest.- Mówi mała.
-Mam dokładnie taki naszyjnik z diamentem w kształcie tego właśnie serca.- Wskazuje głową na obraz i poprawia się jej humor. Nigdy nie widziałem jej uśmiechniętej, wygląda teraz naprawdę uroczo. 
          Nagle słyszę huk i przerywam połączenie z dziewczynami. Drzwi od profesora Alexa się otworzyły i wyszła dziewczyna, którą widziałem tuż przed wizją. Nie zdążyłem wypytać się jej o misję, gdyż przeszła szybkim krokiem przez korytarz. 
          "Serce Wiecznego Życia"? Skąd taka nazwa i co to oznacza? Nie mam pojęcia co o tym myśleć, ta wizja daje mi wiele do myślenia. Patrzę na bliznę na nadgarstku, przyglądam się i potwierdzają się moje przypuszczenia, serce jest takie same jak na obrazie. Chciałbym widzieć jeszcze ten naszyjnik, lecz może później go zobaczę. Wstaję niechętnym ruchem i wychodzę na zewnątrz.



_________________________________________

Oto II rozdział. Szczerze? Średnio mi się podoba.
Pytania zadawajcie tylko TUTAJ.
Reklamacje swoich blogów wysyłajcie TYLKO TUTAJ.

Polecam Wszystkim blog pt:. "Nolin".

Obserwujcie i komentujcie.  
http://nolin1.blogspot.com/

Pozdrawiam, Lena.
         

8 komentarzy:

  1. Nie wiem czemu uważasz ten rozdział za średni.
    Mi osobiście bardzo się podoba i uważam, że z każdym rozdziałem coraz lepiej piszesz.
    Oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest dobry. Nie zmieniaj.
    Czcionka jest ok, dobrze się czyta, tylko jak usuwasz pogrubienie i kursywę to już trochę gorzej się czyta.
    Pozdrawiam.;]

    OdpowiedzUsuń
  3. podoba mi się ! ; ) nie zmieniaj nic w tym rozdziale ; p oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie zmieniaj, rozdział jest naprawdę dobrze stylistycznie i treścią :*
    zapraszam do mnie na 11 notkę :>
    nevergiveup151900.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Fabuła wciągając, piszesz coraz lepiej. Masz talent, choć mam wrażenie, że nie do końca go wykorzystujesz. Świetnie wszystko opisujesz, jednak w niektórych zdaniach można by użyć innych słów, wtem brzmiałyby lepiej.
    Nie zmieniaj tego rozdziału. Jest dobry, coraz lepiej Ci idzie. Z chęcią zostanę o poobserwuję rozwój Twego talentu. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Twój blog do Versatile Blogger Award. Więcej informacji na moim blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej informacji na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Twój blog otrzymał nominację do Liebster Award! Więcej informacji na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń