Początek mojej nieśmiertelności. Coś, co musi przeżyć każdy z nas.
Patrzą na nich jak na początkujących i tak właśnie
jest. Pamiętam dopiero chwilę, kiedy pojawiłem się w Siedzibie
Przemienienia. Musiałem w jakikolwiek sposób zginąć w ciele
człowieka, aby być tym, kim teraz jestem. Nie dowiem się nigdy jaka była moja
przeszłość i jak doszło do wypadku, musiałem się z tym pogodzić.
Pojawiłem się jako Nieśmiertelny trzydziestego pierwszego lipca
ubiegłego roku, czyli dwutysięcznego dwunastego roku. Dzisiaj
mija rok przemiany, rocznica. Nie ma co świętować, gdyż to dla mnie normalny,
powszedni dzień, jak co roku. Mam zamiar tylko pomyśleć w Dolinie Tavena
i rozwiązać zagadkę blizny.
Minąwszy ostatnie drzewo spostrzegam
moje tajemnicze miejsce. Jezioro w kształcie okręgu zawsze widnieje w
ten sam sposób, chmury odbijają się w wodzie, a promienie słońca
oślepiają zgromadzone obok strumyka drzewa. Wszystko żyje jasną zielenią i
rodzi się do życia. Widok ten sprawia, że myślę ,,Może się udać”. Dążę
ku jednemu drzewu i chronię się przed słońcem, gdyż
jest bardzo gorąco. Siadam opierając się o korę i zaczynam swoje przemyślenia na temat powinności.
Długo nie zwlekając dotykam mojej blizny wskazującym palcem drugiej ręki i nagle w mojej głowie pojawiają się obrazy, coś niebywałego, nigdy przedtem nie
miałem możliwości decydować kiedy mogę coś zobaczyć. Teraz nie tylko
widzę, ale też słyszę.
-Pani Emrinno! Niech pani poczeka!- Woła
jedna starsza kobieta wyglądająca na sprzątaczkę. Ma w ręku jakąś szmatkę, jest
ubrana w biały fartuszek i niebieską sukienkę. Dosyć niska i szczupła, włosy
ma włożone pod czarny czepek. Jej twarz wygląda
na przerażoną. Kobieta próbuje dogonić w długim korytarzu jakąś
dziewczynę. Pośpiesznym krokiem biegnie i łapie młodą za nadgarstek.
-Puść mnie! Nie masz prawa!- Ze łzami w
oczach próbuje się wyrwać, lecz nic z tego. Sprzątaczka jest
mimo wieku silniejsza. Widzę tą samą damę co w ostatnich wizjach.
Brązowe, długie włosy tym razem są związane w kucyk, ale jak zawsze jest coś co
występuje w każdej myśli - płacz. Ubrana dama w czerwonej długiej sukni próbuje
jeszcze raz uciec z rąk starszej pani, lecz nic z tego.
-Już dobrze Panienko.- Uspokaja płaczącą
niewiastę, mocną ją przytula i nie wypuszcza z rąk.
-To niemożliwe.- Mówi szlochając.
-Przykro mi, ale niestety możliwe.- Po tej
wypowiedzi, dziewczyna jeszcze bardziej wybuchła płaczem. Nie chcę dłużej
widzieć jej łez i natychmiast przestaję dotykać "serca".
Nagle
wszystko wróciło do rzeczywistości, wizje przestały prześladować mnie i
mogę normalnie oddychać. Emrinna. Nie znam nikogo z tym imieniem. Ale
wiem już, że będzie łatwiej ją znaleźć. Ile może być
Emrinn na Świecie? Dziesięć? Dwadzieścia? To nie problem
dla prawdziwego Nieśmiertelnego. Zastanawia mnie jedno, dlaczego
teraz mogę kontrolować wizje, a wcześniej nie? Nie mam pojęcia, wiem jedno;
muszę jak najszybciej ją odnaleźć.
***
-Yrden, to było coś przerażającego.- Mówię
przyjacielowi po przyjściu do domu. Jestem z nim w kuchni. Siedząc
przy stole rozmawiamy na temat ostatnich wydarzeń, jednak nie wiadomo czemu
jest on smutny i przerażony.
-Araver, obawiam się, że nie możesz
widzieć ją kiedy chcesz Tylko chodzi o to, że masz urodziny
Nieśmiertelności. Ten dzień daje możliwość w rzeczach dla nas
ważnych.- Przemawia. -A skoro ta misja jest dla Ciebie najważniejsza,
to ten dzień ofiarował ci kontrolowanie wizji, ale tylko
przez dwadzieścia cztery godziny.
Nadal
moje podekscytowanie nie minęło. Skoro to tylko jeden dzień daje mi
tą możliwość, to muszę jak najwięcej się dowiedzieć o tej dziewczynie
i znaleźć ją. Spoglądam na bliznę, lecz boję się jej dotknąć. Nie chcę
widzieć tych płaczących ocząt, nie mogę na to patrzeć. Nagle mój humor
prysł i staję się smutny, pozbawiony życia.
-Może Alex wie coś więcej, wyrzuć coś z
niego. Jak nie po dobroci, to siłą.- Żartuje Yrden próbując poprawić mój nagły
smutek. Ma racje, "przypisacz celów" musi coś wiedzieć więcej
-Dobra, pójdę do niego.- Powiedziawszy to,
wychodzę z domu i idę w kierunku biura Alexa.
Wszyscy
Nieśmiertelni mieszkamy w jednym mieście.
Możemy się przenieść w inne miejsca, rejony ludzi, lecz większość nie
chce ryzykować, gdyż nie mamy za ciekawych informacji na temat
tej rasy. Jesteśmy w Rivii, w mieście, w którym mieszka
dwa tysiące naszego gatunku. Nie jest to zbyt duży obszar, gdyż nie
ma nas zbyt wielu. Większość nie zdobywa szansy na życie po śmierci ostatniego
wcielenia, czujemy się przez to wyjątkowi.
Wiem,
że o tej godzinie nikogo nie będzie u Alexa, więc wchodzę bez zastanowienia do
zielonego pomieszczenia, w którym już byłem. Zamknąwszy drzwi, siadam na krześle.
Był tylko on - zdziwiony moją nagłą wizytą i stanowczością, zaczyna mówić:
-Nie ładnie tak wchodzić bez pukania
panie... Asaver.- Przypomniawszy sobie moje imię zaczyna rozumieć o co chodzi.
-Przykro mi, ale ja nic więcej nie wiem.- Mówi znudzonym głosem,
jednocześnie się ze mnie naśmiewając.
-Jest możliwość abym kontrolował swoje
wizje nie tylko w dniu Nieśmiertelności?- Pytam stanowczym głosem. Albo
zacznie mówić, albo wyciągnę to wszystko od niego siłą.
Wiem, że Yrden z tym żartował, lecz jest to jednak dobry pomysł.
-Nie.
-Jak mam przywrócić wspomnienia
tej dziewczynie?- Pytam z poważną, zaciśniętą miną. Nie czas na żarty i
śmiechy. Muszę się do tego zabrać jak najszybciej i chcę
wyciągnąć coś od tego starca mimo wszystko Nie poznaję siebie, nigdy
nie byłem taki agresywny jak
teraz, potrafię wszystko zrobić dla wypełnienia misji.
-Nie wiem.- Odpowiada bardziej
poważnie. Czuję lekki strach w nim.
-Odpowiadaj!
-Twój dotyk pokaże jej wszystko.-
Odpowiada szybko. Wiem, że trochę przesadziłem i to potwierdzam, lecz
inaczej bym się tego nie dowiedział. Czyli muszę ją dotknąć aby przypomnieć jej
te wspomnienia. Mój dotyk załatwi wszystko. Wtedy wyjadę z
tego miejsca, gdziekolwiek ona jest i będzie po sprawie. Czuję
przez chwilę, że to jest bardzo proste, że mam szansę przeżyć i wypełnić to,
lecz przypomina mi się, że nie wiem gdzie ona jest, ani gdzie
mieszka.
Postanawiam dać Alexowi spokój i bez słowa wychodzę z sali zamykając drzwi. Już
wiem co muszę zrobić. Chcę przełamać się i zobaczyć jak najwięcej w
wizji, może one będę miały jakiś punkt od którego będę mógł zacząć moją
wyprawę. Siadam na krześle. Wpatruję się w kobietę siedzącą na przeciwko mnie.
Czuję jej strach, pewnie zaraz dowie się jaką ona będzie miała powinność. Widzę
smutek, charakterystyczny do uczucia ludzi, innej rasy. Nagle
przenosi wzrok z drzwi na mnie.
-Będzie dobrze.- Szepczę do niej na
pocieszenie. Czuję współczucie, musi przeżyć to samo co ja ostatniego
dnia mojej niewiedzy. Nie powinienem tego czuć, gdyż Nieśmiertelni
nie mogą tego posiadać. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i wtedy drzwi
się otwierają - czas na nią. Odprowadzam ją wzrokiem do pomieszczenia i wtedy znika…
Westchnąwszy opieram głowę o ścianę, a palec przykładam niechętnie do
"serca".
-Skąd masz ten obraz?- Wskazując
paluszkiem na wiszące serce na ścianie zadaje pytanie Emrinnie mała
dziewczynka. Ma blond włosy z których jest zrobiony piękny, długi warkocz.
Ma twarzyczkę uśmiechniętą, a błyszczące zielone oczka świecą
z podekscytowania.
-Dostałam na dziesiąte urodziny od
rodziców.- Mówi ze smutkiem w oczach.- Nazywa się "Serce Wiecznego
Życia".- Dodaje z przelotnym uśmiechem. Dziewczyna ma rozpuszczone
włosy, podkreślone czarną kredką niebieskie oczy
i rumiane policzki. Jak zawsze ma na sobie suknię, tym razem jest
koloru granatowego z perełkami na mankietach.
-Śliczne to jest.- Mówi mała.
-Mam dokładnie taki naszyjnik z diamentem
w kształcie tego właśnie serca.- Wskazuje głową na obraz i poprawia
się jej humor. Nigdy nie widziałem jej uśmiechniętej, wygląda teraz naprawdę
uroczo.
Nagle
słyszę huk i przerywam połączenie z dziewczynami. Drzwi od
profesora Alexa się otworzyły i wyszła dziewczyna, którą widziałem tuż przed
wizją. Nie zdążyłem wypytać się jej o misję, gdyż przeszła szybkim krokiem
przez korytarz.
"Serce Wiecznego Życia"? Skąd taka nazwa i co to oznacza? Nie
mam pojęcia co o tym myśleć, ta wizja daje mi
wiele do myślenia. Patrzę na bliznę na nadgarstku, przyglądam się i
potwierdzają się moje przypuszczenia, serce jest takie same jak na obrazie.
Chciałbym widzieć jeszcze ten naszyjnik, lecz może później go zobaczę. Wstaję niechętnym ruchem i
wychodzę na zewnątrz.
_________________________________________
Oto II rozdział. Szczerze? Średnio mi się podoba.
Pytania zadawajcie tylko TUTAJ.
Reklamacje swoich blogów wysyłajcie TYLKO TUTAJ.
Polecam Wszystkim blog pt:. "Nolin".
Obserwujcie i komentujcie.
http://nolin1.blogspot.com/
Pozdrawiam, Lena.
Nie wiem czemu uważasz ten rozdział za średni.
OdpowiedzUsuńMi osobiście bardzo się podoba i uważam, że z każdym rozdziałem coraz lepiej piszesz.
Oby tak dalej ;)
Rozdział jest dobry. Nie zmieniaj.
OdpowiedzUsuńCzcionka jest ok, dobrze się czyta, tylko jak usuwasz pogrubienie i kursywę to już trochę gorzej się czyta.
Pozdrawiam.;]
podoba mi się ! ; ) nie zmieniaj nic w tym rozdziale ; p oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńnie zmieniaj, rozdział jest naprawdę dobrze stylistycznie i treścią :*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na 11 notkę :>
nevergiveup151900.blogspot.com
Fabuła wciągając, piszesz coraz lepiej. Masz talent, choć mam wrażenie, że nie do końca go wykorzystujesz. Świetnie wszystko opisujesz, jednak w niektórych zdaniach można by użyć innych słów, wtem brzmiałyby lepiej.
OdpowiedzUsuńNie zmieniaj tego rozdziału. Jest dobry, coraz lepiej Ci idzie. Z chęcią zostanę o poobserwuję rozwój Twego talentu. :)
Nominowałam Twój blog do Versatile Blogger Award. Więcej informacji na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej informacji na moim blogu.
OdpowiedzUsuńTwój blog otrzymał nominację do Liebster Award! Więcej informacji na moim blogu.
OdpowiedzUsuń